Pokazywanie postów oznaczonych etykietą granatowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą granatowy. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 9 maja 2017

Orly Under The Stars

Dziś dla odmiany najbardziej elegancki lakier z kolekcji Coastal Crush :) Granatowy (ale nie bardzo bardzo ciemny) żelek z shimmerowym, lekko metalicznym efektem. Tak naprawdę to dostrzegam tu dwa rodzaje drobinek, jeden to drobniuteńki pyłek, minimalnie frostowy, a drugi to taki jakby zmielony "proszek". Głównie dominuje kolor niebieski, ale są tu też różowe drobinki co daje w ogólnym efekcie lekko fioletową poświatę, oczywiście w odpowiednim świetle i pod danym kątem. Wygląda tak szkliście i mokro, ciekawy lakier :) I faktycznie na myśl może przywodzić letnie niebo nocą :)
Baza lakieru jest dość transparentna, co myślę jest celowym zabiegiem, aby cały shimmer był dobrze wyeksponowany. Ale przez to lakier ma słabsze krycie. Optymalne będą trzy cienkie warstwy, choć tak naprawdę każda warstwa robi jeszcze większą głębie i lakier wygląda coraz lepiej. Ja nałożyłam cztery warstwy, chociaż trzy też wyglądały bardzo dobrze, nawet przy moich końcówkach. Duży plus, że lakier wygląda na paznokciach cienko, nie ma mowy o żadnych bułach. Ja dodałam warstwę topu, która jeszcze bardziej podkreśliła jego urok :) Poza ilością warstw, malowanie nie sprawia problemów. 
Zdjęcia można powiększyć. 
Co o nim myślicie? :)

 






Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię.

piątek, 17 lutego 2017

Golden Rose Rich Colour 60

Hej :)
Dziś lakier, który idealnie wpisuje się w określenie blurple. Kolor pomiędzy niebieskim, a fioletem. Właściwie baza jest dla mnie bliższa granatu, a fiolet zawdzięczamy różowemu shimmerowi. Wykończenie jest lekko metaliczne, ale pociągnięcia pędzla są  praktycznie niewidoczne. Dzięki temu na paznokciach mamy głęboki kolor i piękny, elegancki efekt całości :) czyż nie jest idealny na karnawał?
Z aplikacją nie ma większych problemów. Przy pierwszej warstwie można gdzieś tam zrobić prześwit, ale druga wszystko wyrównuje. U mnie na zdjęciach właśnie dwie warstwy bez topu, choć myślę, że z nim jeszcze bardziej zostałaby wydobyta głębia lakieru. Dość szybko wysycha :)
Do kupienia oczywiście w sklepie internetowym  Golden Rose i na ich stacjonarnych wyspach.
Co powiecie na taką propozycję?




Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na  moją opinię. 

wtorek, 3 stycznia 2017

Orly The Who's Who

Zimowa kolekcja Orly - Sunset Strip już od dawna jest dostępna, więc pora, abym nadrobiła swoje zaległości. Nawet śnieg za oknem ku temu sprzyja, więc nie ma na co czekać.
Zaczynamy od lakieru, który początkowo wydawał mi się tym najzwyklejszym w całej kolekcji, a mimo to od razu wywołał chęć pomalowania nim. I okazało się, że niesamowicie mi pasuje i świetnie się nosił, na paznokciach znacznie zyskuje! Kolor określam jako ciemny niebieski, albo jasny granat. Dość żywy, ale nie przesadnie, zawiera dosłownie kropelkę fioletu, wg mnie jest taki bogaty i z klasą. No i niesamowicie głęboki dzięki często spotykanym u Orly wykończeniu: kremowo-żelkowemu. Nie wysycha do satyny, a wręcz przeciwnie bardzo ładnie błyszczy. No i co najlepsze - nie jest podobny do żadnego poprzedniego niebieściaka od Orly i chyba w ogóle w mojej kolekcji nie znalazłabym odpowiednika.
Aplikacja nie sprawia problemów, choć pierwsza warstwa może nieco wystraszyć, bo słabo i nierównomiernie kryje. Natomiast druga już wszystko ładnie zakrywa i wg mnie - jeśli nie malujecie bardzo cienko - jak najbardziej nadaje się do noszenia. Można też dodać tak jak ja trzecią warstwę, choć ja to zrobiłam tylko i wyłącznie do zdjęć, bo z doświadczenia wiem, że w takich przypadkach wychodzą dziwne rzeczy, których na żywo nie ma. Na zdjęciach bez topu. 

Mnie urzekł, ale ciekawa jestem czy i wam przypadł do gustu. 






Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię.


wtorek, 26 kwietnia 2016

NCLA Wandering Stars

Z lakierami tej marki miałam do tej pory do czynienia dwa razy, ale to absolutnie wystarczyło, żeby chcieć więcej! Dlatego bardzo się cieszę, że znowu będę mogła coś pokazać i napisać na ich temat :)
Wszystkie produkty tej marki powstają - jak wskazuje sama nazwa - w Los Angeles, a inspiracją do ich tworzenia jest kalifornijski styl oraz nadchodzące trendy w modzie. Nie dziwi więc fakt, że są to produkty lubiane przez największe gwiazdy oraz że NCLA współpracuje ze znanymi firmami ze świata mody. Co jest jeszcze wspaniałego w tych produktach? Są  w pełni wegańskie, pozbawione toksyn, szkodliwych substancji chemicznych (DBP, toluen, formaldehyd, kamfora) i nigdy nie są testowane na zwierzętach! Oferta marki jest szeroka, znajdziemy i klasyczne lakiery i te bardziej szalone, a poza tym NCLA oferuje mnóstwo pięknych wzorów naklejek! To właśnie ta marka wprowadziła takie naklejki na rynek po raz pierwszy :) Z wszystkimi tymi cudami możecie zapoznać się na polskiej stronie http://www.ncla.pl/  i na stronie sklepu https://www.shopncla.pl/ :)
A teraz przejdźmy do lakieru, pięknego lakieru :) Wandering Stars - nie bez powodu jest jednym z bestsellerów marki. Na pierwszy rzut oka oka to holograficzna czerń, ale przy dokładniejszej analizie dostrzega się lekko granatowy, grafitowy odcień. Efekt holograficzny rozproszony, to nie jest mocne linearne holo, ale w tym przypadku to absolutnie nie umniejsza lakierowi. Drobinki holograficzne są oczywiście kolorowe, ale co go wyróżnia - najbardziej są widoczne te niebieskie i zielone przez co jest naprawdę oryginalny :) Jeśli komuś na myśl przyszedł Colour Alike Black Saint - są zupełnie różne kolorystycznie :) No cóż, dla mnie efekt przepiękny.
Aplikacja świetna, lakier nie sprawia zupełnie żadnych problemów, już jedna warstwa przyzwoicie kryje, ale dwie dają idealny efekt. Pędzelek klasyczny - prosty, średniej szerokości i z niezbyt długim włosiem, mi taki bardzo odpowiada. Ładnie się rozkłada w wachlarz na paznokciu. Lakier na zdjęciach bez top coatu, bo tego nie wymaga :) ładnie błyszczy i szybko schnie. Ale sprawdziłam też na jednym paznokciu wersję z topem (także NCLA) i wtedy kolor robi się jeszcze głębszy, drobinki się nieco zatapiają, przez co się ich wydaje mniej, efekt jest może delikatniejszy, ale nie traci na uroku. Czasem holo pod topem zmienia się znacznie bardziej, zwłaszcza te mocne. Trwałość testowałam przez kilka dni, pojawiły się tylko niewielkie przytarcia na końcach, a dłoni nie oszczędzałam, więc to dobry wynik, ale pod spodem miałam bazę NCLA i nie wiem na ile to jej zasługa, a na ile samego lakieru :)
Ten konkretny lakier kosztuje 67 zł, pojemność 15 ml. Sporo niestety, ale dostajemy lakier zupełnie bezpieczny i z pięknym efektem. Za to mam dla was miłą niespodziankę - rabat 15% na pierwsze zakupy w sklepie shopncla.pl :) Kod: colorforever .
Zdjęcia się powiększają, zapraszam do oglądania.








Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moja opinię.


wtorek, 10 listopada 2015

Orly Midnight Show

Hej :) 
Dziś znowu wracamy do jesiennej kolekcji, na tapecie bardzo fajny granat :) Ciemny, ale na pewno nie na tyle by pomylić go z czernią. Wykończenie żelowo-kremowe. Powiedziałabym nawet, że wygląd bardziej żelowy, ale za to z dobrym kryciem :)
Na początku wydaje się, że będzie wymagał więcej warstw, ale pozytywnie mnie zaskoczył i idealne krycie uzyskałam po dwóch :) no może jeśli ktoś maluje ekstremalnie cienko to więcej, ale dla mnie jego konsystencja była dobra do właśnie takiej grubości i ilości warstw. Samo malowanie nie przyniosło żadnych problemów, schnięcie także. Połysk genialny, piękna tafla, w której się wszystko odbija ;) oczywiście na zdjęciach bez topu.
Podsumowując - bardzo przyzwoity granat, właściwie - w grupie bezdrobinkowych chyba zostanie moim ulubieńcem :)

  





Lakier otrzymałam od Orly Beauty, lecz nie wpływa to na moją opinię.


środa, 3 czerwca 2015

Orly On The Edge

Jeśli ktoś myśli, że to zwykły granat, to jest w błędzie! To fantastyczny głęboki i intensywny odcień niebieskiego wpadający w fiolet. Jest zaskakujący... zaskakująco piękny :) Takiego właśnie mi brakowało w kolekcji :) Nie jest to oczywiście typowy neon, ale jest niesamowicie nasycony. Nie mam, ba! nawet chyba nie widziałam takiego lakieru na żywo :) Od wszystkich granatów, szafirów, indygo, które posiadam ten jest bardziej fioletowy. Niby dość ciemny, ale w odpowiednim świetle nabiera mocy.
Maluje się nim świetnie, już pierwsza warstwa kryje nieźle, ale dwie są idealne. Wysycha szybko, na gładką satynę, bez smug. Ale z topem wygląda jeszcze lepiej... dlatego pokazuję w obu wersjach :)
Ma jedną wadę, jest trudny do fotografowania, po pierwsze ze względu na kolor, który wychodzi zbyt niebiesko. Po drugie na zdjęciach wychodzą prześwitujące końce, kolor czasem wydaje się nierównomierny, a na żywo (przysięgam) niczego takiego nie ma, czary mary.
Nie mam pewności jak ten odcień wyjdzie na waszych monitorach - możliwe, że u niektórych zbyt niebiesko, a u kogoś zbyt fioletowo. Tak jak pisałam, prosto z aparatu wychodzi bardzo przekłamany, ale poprawiłam go w programie i u mnie kolor jest dość dobrze oddany, nie wiem jak u was :)
Zachwycam się i trochę szkoda mi, że ten elektryzujący cudak jest chyba najmniej doceniony z całej kolekcji... Według mnie to must have dla fanek niebieskości na paznokciach! :)
Lakier pochodzi oczywiście z kolorowej kolekcji letniej - Adrenaline Rush, dostępnej na Orly Beauty :)
























Lakier otrzymałam od Orly Beauty, lecz nie wpływa to na moją opinię.


wtorek, 24 marca 2015

Orly Witch's Blue

Hej :)
Dawno nie nosiłam żadnego eleganckiego lakieru, a ten zdecydowanie taki jest :)
Witch's Blue to ciemny granat, a jego odcień bardziej idzie w kierunku zieleni niż fioletu, mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli :) Wykończenie shimmerowe, lekko metaliczne i lekko frostowe. Ale bez obaw, pociągnięcia pędzla są bardzo mało widoczne - choć sporo zależy od sposobu malowania, najlepsze w takich lakierach są cienkie warstwy, grube bardziej to uwidaczniają. Takie wykończenie nadaje lakierowi wygląd bardzo szklisty, połyskujący i oczywiście elegancki. 
Baza lakieru jest półżelkowa, dzięki temu te mikro drobinki wyglądają tak jak wyglądają. Formuła bardzo przyjemna, już jedna warstwa wygląda przyzwoicie, druga jest idealnym dopełnieniem i właśnie tyle jest na zdjęciach. Top coatu nie dawałam, bo sam lakier wygląda błyszcząco, ale dodatkowa tafla pewnie jeszcze bardziej wydobyłaby jego piękno :)






Lakier otrzymałam od Orly Beauty, lecz nie wpływa to na moją opinię.

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Live Love Polish: UNT Fearless

Cześć :)
Pokazuję kolejny lakier UNT, tym razem brokatowy topper :)
UNT Fearless to bogata, ciekawa mieszanina (w sam raz na karnawał :D). Na pierwszy rzut oka dostrzegamy średnie hexy w intensywnym niebieskim kolorze oraz drobniejsze pomarańczowe. Już jest to oryginalne połączenie, a to oczywiście nie koniec ;) Mamy tu jeszcze srebrne holograficzne paski, niektóre bardzo cieniutkie, inne szersze. Wiem, że wiele osób ich nie lubi, ja specjalną fanką też nie jestem, ale tu nie są zbyt wyróżniające się w sensie kształtem, za to dają fajny mieniący się bling. No i na koniec drobny brokat, który na początku jest najmniej dostrzegalny, a tak naprawdę na odpowiedniej bazie robi według mnie cały urok :) Jest kolorowy i jeśli się nie mylę lekko opalizujący, tzn zmienia kolory. Widzę tu złote, zielone, różowe, fioletowe i niebieskie drobinki.
Szukałam dla niego jak najlepszej bazy i najbardziej spodobał mi się na granacie, który pokazywałam ostatnio. Jest na tyle ciemny, że widać wszytskie kolory drobinek, ale też ma swój kolor, który nie gryzie się z resztą. Choć na innych kolorach też można uzyskać ciekawe rezultaty :)
Aplikacja zdecydowanie na plus. Brokatu jest sporo, a bezbarwna baza wcale nie jest gęsta, dlatego maluje się przyjemnie. Nie trzeba specjalnie panować nad brokatem, pędzelek jest na tyle szeroki, że idzie to migiem :) Na zdjęciu widzicie jedną warstwę toppera na granatowej bazie :) Zaskoczyło mnie też szybkie schnięcie, ale nastąpiła taka ciekawostka. Po jakimś czasie noszenia (bez topu) zauważyłam że na brzegach się delikatnie skurczył, nie bardzo, ale ja jestem na to wyczulona, więc dostrzegłam. Lakier nie był w ogóle chropowaty, ale oczywiście dla lepszego efektu, tzw tafli, chciałam nałożyć top coat. Byłam pewna, że jedna warstwa w zupełności wystarczy, no bo sam z siebie był gładki. A tu znowu niespodzianka, top szybko "wsiąkł". Druga warstwa była ok, ale do czasu :D później też nieco wsiąkła. Trochę dziwne, ale nie jest to dla mnie wielkim minusem, bo lakier i tak ogólnie wygląda dobrze. Jeszcze wspomnę o niezbyt przyjemnym zapachu lakieru. Nie jest tak źle jak z niektórymi "chińczykami" ale na pewno śmierdzi mocniej od zwykłego, przeciętnego lakieru.

Na początku patrząc na butelkę nie myślałam, że ten top ma takie możliwości, spodobał mi się :) Ciekawe czy wam też przypadnie do gustu ten efekt :)

Lakier dostępny na Live Love Polish w cenie 8$, przypominam o moim kodzie dającym zniżkę 10% - COLORFOREVER :)

Użyłam:
granatowa baza - Essence Just Rock It!
brokatowy top - UNT Fearless
top coat - Sally Hansen Insta Dri








Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię.

sobota, 24 stycznia 2015

Essence Just Rock It!

Hej :)
Granatów z bajerami mam sporo; a to shimmery, a to holo, a to metalik, taki brokat, siaki brokat, itd. A zwykłych, bezrobinkowych? Hmm przychodzą mi do glowy zaledwie trzy sztuki. Ale w sumie, może dlatego, że staruszek, którego dziś prezentuję (już niedostępny) spełnia moje kolorystyczne oczekiwania idealnie! :)
Jest to granat o pięknym odcieniu, ani zbyt fioletowy, ani zbyt zielony, jesli wiecie co mam na mysli. Również jego poziom ciemności bardzo mi odpowiada. W butelce wydaje się dość jasny, ale na paznokciach jest w sam raz, ciemny, ale nie niemal czarny - bez problemu odróżniamy granat. Formuła jest taka pół kremowa, pół żelkowa, stąd odcień zmienia się nieco w zależności od warstw.
Mój lakier trochę już ma, używany był i przez to trochę zgęstniał - ale nie zgluciał. Już po jednej warstwie krycie było zadowalające, ale ja go wtedy lekko rozcieńczyłam i dołożyłam drugą cienką warstwę. Gęściejszym nie malowało się tak tragicznie, ale ja jakoś wtedy brudziłam bardzo skórki chcąc dojechac dobrze do boków paznokci, dlatego rozcieńczalnik poszedł w ruch. Czas schnięcia pierwszej warstwy był niestety dość długi, drugiej, tej rzadszej już ciut krótszy, ale i tak bez szału. Pędzelek wygodny. Lakier aktualnie nadal noszę, ale po zmywaniu skórek widziałam, że lubi puścić kolor, na szczęście tylko powierzchownie, nie wżarł się głębiej. Piękny połysk - zdjęcia bez topu :)

Macie jakieś ulubione granaty? chętnie poczytam jakieś propozycje :)







czwartek, 11 grudnia 2014

Live Love Polish: Color Club Valedictorian

Cześć :)
Dziś mam do pokazania kolejny lakier Color Club - Valedictorian z nowej kolekcji Celebration. Na pewno wiele z was po zobaczeniu zdjęć pomyśli o Essence Blue Addicted, słusznie! :D To podobne lakiery, ten sam typ, ale nie są takie same. 
Color Club to dość transparentna granatowo- szara baza, a w niej duże niebieskie oraz zielone hexy, a także również niebieskie drobniejsze. Właściwie i baza i brokat to nie jest czysty odcień granatu/niebieskiego. Mają coś z tealu, jakieś morskie, lekko zielone nuty, które nie chcą wyjść na zdjęciach do końca tak jak powinny.
Zanim wzięłam się za malowanie zastanawiałam się czy malować nim solo czy na jakiś podkład. Bałam się krycia, ale muszę przyznać, że wolę tego typu lakiery solo, więc zaryzykowałam :) Ale oczywiście można go nałożyć na coś, świetnie wygląda na jaśniejszym lub ciemniejszym granacie, tealu czy czerni, możliwości jest sporo :)
Pierwsza warstwa trochę mnie zaniepokoiła, jak się potem okazało, niesłusznie. Słabe krycie bazy, drobinek też niezbyt wiele... Próbowałam to rozkładać w miarę równomiernie i to był błąd. Niepotrzebnie tak się cackałam z tą pierwszą warstwą, a dlaczego? Bo druga była dużo, dużo lepsza, właściwie bezproblemowa :) Wszystko się zaczęło ładnie równać :)W sumie po tych dwóch warstwach nadawał się do noszenia, ale ja dla uzyskania jeszcze lepszej głębi nałożyłam trzecią. Brokat mimo, że dość spory nie odstaje praktycznie wcale, ale lepiej unikać sytuacji gdzie w jednej warstwie nałoży się nam dwa hexy jeden na drugi. O dziwo całość nie była bardzo chropowata, ale top coat mimo to jest jak najbardziej wskazany, z nim lakier wygląda zdecydowanie lepiej :) 
Tak więc na moich zdjęciach 3 warstwy plus top (na bazie oczywiście).
Podsumowując - śliczny jest, ja takie lakiery bardzo lubię :) a aplikacja koniec końców okazała się całkiem przyjemna :)
Ten i inne piękne Color Cluby, oraz mnóstwo ciekawych marek lakierowych znajdziecie na Live Love Polish, szczerze polecam :)

 






Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moja opinię.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...