Dziś dla odmiany topper :) Długo szukałam dla niego idealnej bazy. Wiedziałam od razu, że najlepiej jak wybiorę coś jasnego, szukałam wśród beży, jasnych brudnych róży i tym podobnych, ale nic mnie ostatecznie nie skusiło. Owszem pasowały, też byłoby ok, ale brakowało mi tego czegoś :D Aż w końcu przemówił do mnie LVX d'Orsay niedawno pokazywany :) To był dla mnie strzał w dziesiątkę! Kolory toppera są wyeksponowane tak jak chciałam. No właśnie, przyjrzyjmy mu się z bliska, zawiera trzy rodzaje brokatu - niewielkie sześciokąty w kolorze żółtym i fioletowym, nitki w kolorze czerwono-różowawym i lekko połyskującym białym oraz czarne kwadraty. Według mnie baaardzo udany mix, chociaż osobiście bym wolała, aby czarnych kwadratów było troszkę mniej, no chyba, że tak mi się po prostu nałożyło :) Nie wiem czy podzielicie moje wrażenia, ale dla mnie ten top daje taki indiański, aztecki? klimat. No nie wiem sama dokładnie, ale coś w tym typie :) Ogólnie możecie kojarzyć ten lakier, bo taki sam jest w Sensique, ale w wersji z cienkim pędzelkiem. Ten natomiast ma normalny pędzelek, ale był limitką i pewnie już jest nie do dostania, chyba, że gdzieś się uchował ;)
Jeśli chodzi o aplikację to napiszę, że brokatu nie nakłada się raczej zbyt wiele, ale ja mam taką trochę własną technikę nakładania ;) Wiem, że sporo osób nie lubi takich topów właśnie przez aplikację, dlatego pomyślałam, że napiszę jak ja sobie z tym radzę. Nie maluję normalnymi pociągnięciami z góry na dół jak zwykłym lakierem, bo wtedy prawdopodobnie brokat wylądowałby w jednym miejscu. Najpierw przechylam butelkę z lakierem na bok i pędzelkiem grzebię w środku, coś jak robi się to gdy chcemy wydobyć lakier, którego już jest w butelce mało - jeśli wiecie co mam na myśli :) W ten sposób na pędzelku zostaje więcej brokatu, a jednocześnie mniej bezbarwnej bazy niż w przypadku zwykłego zanurzenia pędzelka w butelce. Wtedy nanoszę lakier na paznokieć i pędzelkiem rozprowadzam go na nim i jednocześnie układam. To bardziej przypomina "paćkanie" pędzlem niż malowanie. Tym sposobem wystarczyła mi jedna warstwa, jak widzicie brokatu jest sporo, a paznokcie nie wyglądają grubo (zwłaszcza, że znajduje się na nich warstwa bazy, trzy warstwy lakieru bazowego, warstwa lakieru brokatowego i warstwa top coatu). Trzeba jedynie pamiętać o dwóch rzeczach: wyczuć odpowiednią ilość lakieru na pędzelku, w zależności od tego ile brokatu i bezbarwnej bazy chcemy mieć na paznokciu i druga, aby przy nakładaniu nie mieszać przesadnie i zbyt długo, aby się nie dorobić bąbli. Brzmi może skomplikowanie, ale to naprawdę nie jest takie trudne, mi to idzie jakoś tak intuicyjnie.
Brokat wysycha chyba przeciętnie, ale i tak musimy użyć top coatu dla wygładzenia. U mnie jest to jedna warstwa SH Insta Dri - wystarczyła w zupełności, aby brokat nie haczył i nie zadzierał się, ale w dotyku nie jest to 100% gładkości i tafli, więc jak by ktoś chciał to pewnie przydałaby się druga warstwa, ewentualnie jedna grubsza.
Top przypadł mi do gustu, mimo, że nie jestem specjalnie fanką paskowych brokatów :)
Ciekawa jestem co wy powiecie, no i czy macie jakieś własne triki na nakładanie brokatów?
Użyłam:
kolor bazowy - LVX d'Orsay
brokatowy top - Hean 215
top