Na wstępie wypadałoby się przywitać :) To kolejny blog o naturalnych paznokciach, lakierach, zdobieniach... Co mogę obiecać - będzie kolorowo i różnorodnie, bo lubię nosić na paznokciach chyba wszystkie kolory, na dodatek w większości możliwych wykończeń. Będzie też różnego typu nail art. Zapraszam :)
Przechodząc do lakieru. Mowa o Wibo Glamour nr 4, wersja I. Tak, mam dwie różne wersje! Ten kolor na blogach raczej wzbudzał mieszane uczucia, ja natomiast od początku miałam wielką chęć na tego złoto-zielonego brzydala :) Jakie było moje rozczarowanie, gdy malując nim widziałam tylko złoto, bez nuty zieleni... Kupiłam więc drugą butelkę i... tadam, zieleń się odnalazła. Różnica jest jeszcze jedna, złota wersja do tej pory jest w idealnym stanie, podczas gdy zielona jest mocno rozwarstwiona, tak jak większość egzemplarzy z tego co wiem.
Lakier, który widać na zdjęciach (wersja bardziej złota lub jak kto woli mniej zielona) to ciemne, dość żółte złoto. W butelce jest minimalna poświata zieleni, której na paznokciach raczej nie widać. Drobny glassfleck w przejrzystej bazie, co daje trochę wrażenie metaliczne. Po początkowym rozczarowaniu bardzo mi się spodobał, nie mam tego typu złota więcej w kolekcji. Nie żałuję więc, że tak mi się przytrafiło :) Warstw aż 5, bo malowałam z nadzieją, że to coś magicznie zmieni... ;) Wystarczyłyby 4, a na krótkich paznokciach pewnie i 3. Mimo to nie wygląda grubo. Bez top coatu.
Przechodząc do lakieru. Mowa o Wibo Glamour nr 4, wersja I. Tak, mam dwie różne wersje! Ten kolor na blogach raczej wzbudzał mieszane uczucia, ja natomiast od początku miałam wielką chęć na tego złoto-zielonego brzydala :) Jakie było moje rozczarowanie, gdy malując nim widziałam tylko złoto, bez nuty zieleni... Kupiłam więc drugą butelkę i... tadam, zieleń się odnalazła. Różnica jest jeszcze jedna, złota wersja do tej pory jest w idealnym stanie, podczas gdy zielona jest mocno rozwarstwiona, tak jak większość egzemplarzy z tego co wiem.
Lakier, który widać na zdjęciach (wersja bardziej złota lub jak kto woli mniej zielona) to ciemne, dość żółte złoto. W butelce jest minimalna poświata zieleni, której na paznokciach raczej nie widać. Drobny glassfleck w przejrzystej bazie, co daje trochę wrażenie metaliczne. Po początkowym rozczarowaniu bardzo mi się spodobał, nie mam tego typu złota więcej w kolekcji. Nie żałuję więc, że tak mi się przytrafiło :) Warstw aż 5, bo malowałam z nadzieją, że to coś magicznie zmieni... ;) Wystarczyłyby 4, a na krótkich paznokciach pewnie i 3. Mimo to nie wygląda grubo. Bez top coatu.
Różnica myślę widoczna ;) po prawej wersja zieleńsza jeszcze przed rozwarstwieniem. |
No w końcu! Nie mogłam się doczekać aż ruszysz z blogiem :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia! Będziemy sobie nawzajem dawać motywacyjne kopy:D
OdpowiedzUsuńi nawzajem :) oj tak!
Usuńjupi!
OdpowiedzUsuńnie wiedziałam o tym, że są dwa rodzaje :P
kojarzę tylko ten bardziej zielonkawy odcień
też nie przypuszczałam że to możliwe :)
Usuńale miałaś szczście:D mnie się ten bardzo podoba... zielonkawy już nie...:)
OdpowiedzUsuńJa byłam zdziwiona, ale w sumie na dobre wyszło, bo faktycznie to złoto ciekawe jest :) a szczęście chyba tak, bo z tego co widziałam na blogach to wszędzie zieleńsza wersja ;)
Usuń