poniedziałek, 31 października 2016

Orly Mansion Lane

Hej :)
Dziś kolejny kolor, może niepozorny, ale na pewno są tu fanki takich odcieni prawda? Ja osobiście lubię takie szarobure lakiery, no a jesienią świetnie pasują do otoczenia i ubioru :)
Mamy tutaj do czynienia z taupe czyli mieszanką szarości, brązu i kropli fioletu, na pewno nie jest to dla mnie typowy szarak :)
Aplikacja jak marzenie, nakładanie jest przyjemnością mimo dość rzadkiej formuły lakieru. Dwie warstwy dają idealny wygląd i w tym przypadku otrzymujemy naprawdę błyszczącą tafle, choć ja akurat prezentuję go z topem, bo tak akurat mi padło, więc musicie uwierzyć na słowo :) Piękny krem, który idealnie komponuje się z resztą kolekcji!





Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię. 

piątek, 28 października 2016

Orly Hillside Hideout

Dziś w końcu lakier, który z tego co wiem, jest dla wielu faworytem kolekcji Mulholland :) Wcale mnie to nie dziwi, bo nie każdy lubi mocne błyskotki, a Hillside Hideout jest spokojnym odcieniem z nutą błysku, mega kobiecy i ma to coś :)
Kolor z grupy mauve, czyli przybrudzony róż, w tym przypadku z odrobiną fioletu i złotym shimmerem. Piękny na jesień i nie tylko. Zauważyłam, że im grubsze warstwy tym lakier staje się bardziej fioletowy, więc można trochę kombinować z efektem.
Formuła i malowanie wzorowe :) Kryje bardzo ładnie, dwie warstwy są idealne, ale dla niektórych pewnie jedna grubsza by starczyła. Nie było problemu ze schnięciem. Na moich zdjęciach dwie warstwy bez topu, jak widać połysk ok, choć pewnie z topem byłby bardziej szklący. 
I jak, trafia w wasz gust? :)

 




Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię. 

wtorek, 18 października 2016

Orly Meet Me At Mulholland

Kolejny lakier w kolekcji, który przykuł moją uwagę to Meet Me At Mulholland (swoją drogą nazwy są świetne <3) :) No ale co się dziwić, ja uwielbiam takie "złożone" lakiery, a tu mamy kilka elementów. Baza jest półtransparentna, taka szarobura, w niej pływa mnóstwo miedzianych flejksów, a poza nimi tło stanowią mikro drobinki w kolorze złotym i fioletowym. Cały ten miks sprawia, że lakier w wydaniu solo najprościej można określić brązem, ale tak naprawdę nosząc go co chwilę dostrzega się jego nową wersję. Drobiny ożywiają całość i efekt wcale nie jest smutny, wręcz przeciwnie!  Bardzo jesienny i bardzo udany lakier :)
Można stosować go i solo i jako topper. Solo wystarczą trzy warstwy jak na moich zdjęciach, w przypadku bardzo cienkich warstw można dodać czwartą dla pogłębienia koloru, albo jeśli się ma mocno widoczny wolny brzeg. Na szczęście nie ma tendencji do grubego wyglądu, paznokcie nie robią bułkowate, więc można sobie na to pozwolić, nawet w przypadku malowania na koniec topem. A wysuszacz polecam, bo niestety, ale u mnie długo wysychał, no i zresztą ładniej wygląda wygładzony, choć bez nie jest chropowaty.
Jako topper może ciekawie wyglądać na wielu kolorach, ale polecam ciemniejsze z racji szarobrązowej bazy, która zmieni nam odcień lakieru pod spodem - ochładza go i przybrudza. Przygotowałam co nieco na wzorniku i tak od lewej są to:
lakier solo nałożony gąbką - otrzymujemy metaliczny złoto-miedziany efekt z odrobiną fioletu
lakier solo w ilości czterech warstw
jedna warstwa na Orly Mansion Lane
jedna warstwa na czerni
jedna warstwa śliwkowym fiolecie Nat Robbins Chianti
jedna warstwa na zgniłej zieleni Zoya Shawn

Samo malowanie jest zupełnie bezproblemowe, trwałość super, zmywanie dość trudne.

Co myślicie o tym jesiennym cudaku, któraś wersja wam szczególnie przypadła do gustu? :)






Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię.

środa, 12 października 2016

Orly Party In The Hills

Hej :) 
Dziś mój faworyt z Mulholland, zdecydowanie najpiękniejszy lakier :) co prawda jest ulubieńcem razem z czerwienią, która wyjątkowo dobrze mi się nosiła, ale tutaj mamy fantastyczny mix w sam raz dla srok :) Jest i jesienny i zimowy i mimo błysku tak elegancki, że nada się na wiele wiele okazji.
Bezbarwna baza, a w niej mnóstwo drobnego złotego brokatu z dodatkiem czerni. Świetny odcień złota, zrównoważony dodatkowo czernią tworzy piękny, nietuzinkowy efekt. Wiem, że na każdym zdjęciu kolor wygląda trochę inaczej, ale trudno go uchwycić i faktycznie na żywo potrafi się lekko zmieniać.
Brokatu jest tak dużo, że lakier jak najbardziej nadaje się do malowania solo, choć oczywiście można nałożyć jedną warstwę jako topper na innym kolorze.
Technicznie też jest super - dość rzadka formuła dzięki czemu maluje się bezproblemowo, a jednocześnie drobinki ładnie, równo się rozprowadzają i całkiem nieźle kryją. Już dwie warstwy wyglądają dobrze - wg mnie można nosić jak najbardziej, choć ja jeszcze dołożyłam jedną, więc na zdjęciach widzicie trzy warstwy. Lakier po wyschnięciu jest trochę chropowaty, ale i w tym wydaniu wygląda super, coś jak drobny piasek :) Na zdjęciach widzicie go z jedną warstwą topu NCLA - nie jest to może stuprocentowa tafla, ale jest naprawdę gładko, bo lakier na szczęście nie należy do wyjątkowych pożeraczy topu :) Bardzo dobra trwałość, nosiłam kilka ładnych dni i wyglądał nieskazitelnie, jedynie końce nieco się wytarły.
Najpierw dwa zdjęciu w cieniu, potem jedno w sztucznym świetle bez lampy (ach jak migocze) i ostatnie w pełnym słońcu.
Cudo prawda? <3



 



Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię.

czwartek, 6 października 2016

NCLA First Base

Tak jak niedawno wspominałam - dziś recenzja kolejnego produktu od NCLA czyli base coatu. Używam jej od kilku miesięcy jako pierwszy etap każdego manicure, więc znamy się już bardzo dobrze :)
Baza jest matowa, co oznacza, że po nałożeniu na paznokieć po chwili staje się niemal niewidoczna. Matowość ma za zadanie ułatwić nakładanie koloru właściwego i powiem wam, że chyba coś w tym jest, bo zauważyłam przy trudnych lakierach, że właśnie pierwsza warstwa, a więc ta na bazie, była łatwiejsza niż kolejne te nakładane na lakier. 
Istotną kwestią jest dla mnie szybkie wysychanie, które nie przedłuża całego procesu malowania, ta baza wysycha migiem, a dodatkowo pomaga w tym szeroki i wygodny pędzelek, którym maluje się szybko i bezproblemowo.
Baza nie pogrubia zbytnio paznokci, daje ładną cienką warstwę. Dość dobrze wygładza paznokcie, ale wiadomo - na wielkie bruzdy chyba żadna baza nie pomoże w ilości jednej warstwy.
Jeśli chodzi o trwałość to nie mam żadnych zastrzeżeń, nie zauważyłam skrócenia trwałości moich mani, ale ja ogólnie nie mam i nie miałam z tym problemów. Natomiast moja siostra zauważyła, że lakier malowany na tej bazie dobrze jej się trzymał :)
I ostatnia, ale może najważniejsza sprawa w bazie - ochrona przed przebarwieniami. Zawsze jest mi to najtrudniej określić, ale fakt jest taki, że w ciągu tych kilku miesięcy ani razu nie miałam pofarbowanej płytki na jakiś kolor lakieru (choć ja nadal uważam, że na to przede wszystkim wpływa zmywacz). Zauważyłam, że ogólnie moja żółta płytka jakby nieco zjaśniała, więc jest ok :) Poza tym nie odnotowałam żadnego pogorszenia stanu paznokci. Małym minusem jest tylko dość intensywny zapach bazy, ale nie jest to coś nie do zniesienia.
Jak widać produkt sprawdza się bardzo dobrze, zużyłam "mniejszą połowę" i z wielką przyjemnością zużyję resztę :) Warto przypomnieć, że są to produkty pozbawione toksyn i w pełni wegańskie.
Baza podobnie jak top ma pojemność 15 ml, a kosztuje 59 zł. Do kupienia TUTAJ. Pamiętajcie o rabacie 15% na pierwsze zakupy w sklepie shopncla.pl :) Kod: colorforever :)


Produkt został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię.


wtorek, 4 października 2016

Orly Cahuenga Pass

Hej :)
Za oknem jesień na całego niestety, ale na pocieszenie mamy piękną jesienną kolekcję Orly - Mulholland :) Znajdziemy w niej złoto-brązowe barwy tak kojarzące się z tą porą roku, błyskotki, ale i coś spokojniejszego. Ja zaczynam od pokazania czerwieni. Uwielbiam nosić ten kolor, a Cahuenga Pass ujął mnie odcieniem, jest to jasna, pomidorowa czerwień z pomarańczowymi tonami. Do tego jest zupełnie żelkowa, więc dzięki temu wygląda bardzo lekko. Dla mnie cudo, ten lakier jest idealny na jesień <3 Fantastycznie mi się go nosiło i jest to jeden z moich faworytów w tej kolekcji :)
Zanim przejdę do kwestii malowania i reszty - Orly zmieniło pędzelki. Stare są długie i wąskie, a nowe szersze i lekko ścięte. Dla mnie zmiana na plus, zawsze wolę szersze pędzle od węższych :) Postaram się przy okazji zrobić porównanie na zdjęciu. Tak jak wspominałam Cahuenga Pass jest żelkiem, a to oznacza, że trudno nim osiągnąć zupełnie kryjący efekt, zwłaszcza na moich wybitnie białych końcówkach :/ Widziałam w innych recenzjach, że np na krótkich paznokciach dwie warstwy wyglądały bardziej kryjąco niż trzy na moich zdjęciach. Tak czy siak na żywo te końce były trochę mniej widoczne, aparat lubi to wydobyć. No i ani trochę mi to nie przeszkadzało biorąc pod uwagę jak podobał mi się ten kolor na moich dłoniach :) Tak naprawdę lakier od pierwszej warstwy pięknie i równo się nakłada, nie ma tu absolutnie mowy o smużącej wodzie, i choć lakier ma dość rzadką konsystencję to malowanie nie sprawia problemów. Pięknie lśni - na zdjęciach bez topu. Dostępny oczywiście na OrlyBeauty :)
Ktoś tu jeszcze przepada za czerwieniami? :D





Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię. 

poniedziałek, 3 października 2016

NCLA Gelous? Top Coat

Hej :)
Jakiś czas temu miałam już przyjemność pokazać wam kilka produktów tej marki. Od tamtego czasu stosuję również bazę i top, po kilku miesiącach chyba najwyższa pora na recenzję :)
Dziś zajmiemy się topem, który można zamówić w tym miejscu.  Temat skomplikowany, bo każdy oczekuje niby tego samego, a jednak nasze preferencje czasem się bardzo różnią, tak jak i działanie na poszczególnych paznokciach. Ja sama pewnie już wspominałam, że dla mnie priorytetem jest to, aby top nie kurczył lakieru - nie cierpię tego. Jednocześnie nie chcę zwykłego bezbarwnego lakieru, wodnistego, lub takiego, który schnie wieki. Chcę wygładzenia, pięknej, twardej i lśniącej tafli bez kurczenia. Fajnie gdyby wysychał szybko, ale właśnie pojęcia "wysuszacz" i "brak kurczenia" niemal zawsze się wykluczają. W moim przypadku. Bo nieraz czytam recenzję topów, które próbowałam, że nie ściągają itd, no a u mnie się to dzieje i nic na to nie poradzę. Nie znalazłam jeszcze topu, który byłby moim ideałem, ale właśnie NCLA jest zdecydowanie o kilka poprzeczek wyżej od poprzedników w moim osobistym rankingu :)
Ma fajną konsystencję, nie jest rzadki i przesadnie lejący, ani też za gęsty. Po kilku miesiącach od otwarcia i zużyciu mniej więcej jednej czwartej może nieco zgęstniał, ale póki co nie na tyle by pogorszyło to komfort malowania absolutnie. Nadaje bardzo ładny połysk, wygładza nierówności i maskuje bąble - to bardzo ważna cecha topu. 
Nie ściąga lakieru - nic a nic! Czasem topy na początku używania nie kurczą, a potem zaczynają, albo raz kurczą a raz nie, bardziej lub mniej itp. Tutaj zero ściągania, więc możecie sobie wyobrazić moją radość :)
I kwestia która pewnie większość interesuje najbardziej, a mnie akurat trochę mniej, czyli wysychanie. Porównałam go na konkretnym lakierze z Sally Hansen Diamond Flash i zastyganie początkowe było takie samo (po dociśnięciu palcem pojawiały się linie papilarne, które w obu przypadkach można "rozmasować"), aczkolwiek NCLA potrzebował nieco więcej czasu na całkowite utwardzenie. Dla mnie nie jest to jakaś duża wada, bo lakier po tym wstępnym podeschnięciu nie jest już tak podatny na uszkodzenie, trzeba konkretnie w coś walnąć. Natomiast gdy wyschnie całkiem to powłoka jest twarda. Ogólnie powiedziałabym, że czas schnięcia w przypadku każdego lakieru pod spodem jest trochę inny, wiadomo - ilość i grubość warstw lakieru swoje robią.
Trwałość w moim odczuciu jest w porządku, na pewno nie zauważyłam niekorzystnego wpływu na mani, a czy znacząco go przedłuża to trudno stwierdzić. Ten top ma jeszcze jedną zaletę - nie rozmazuje stempli, wzorków i nie ściąga koloru. 
Pędzelek jest prosty, dość szeroki i krótki, dzięki czemu szybko i sprawnie można pokryć całą powierzchnię paznokcia. 
Na pewno dużym minusem jest cena - 70 zł, nad czym ubolewam, bo do tej pory to mój ulubieniec w kategorii topów. 
Podsumowując - na pewno ten top nie zachwyci każdego, jak widać dużo zależy od priorytetów. Warto spróbować, bo jest to coś innego niż do tej pory miałam okazję używać, zwłaszcza jeśli wystarczy wam dobre schnięcie zamiast bardzo szybkiego, ale za to bez kurczenia. Ja osobiście nie jestem fanką za SH Insta Dri  czy Diamond Flash, a przecież są tak popularne i lubiane. 
Jak zwykle chętnie poczytam w komentarzach wasze przemyślenia na temat topów, pozdrawiam :)


Produkt został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...