Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pomarańczowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pomarańczowy. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 8 maja 2017

Orly Summer Fling + Orly Push The Limit comparison

Hej hej! :)
Niedawno do sprzedaży trafiła najnowsza letnia kolekcja Orly - Coastal Crush i ja dziś pokażę pierwszy lakier z tej serii :) Jak już wiecie, uwielbiam letnie Orly i również tym razem się nie zawiodłam, bo mamy tu istną tęczę od pomarańczy, przez róż i fiolet, aż do niebieskości, no a dodatkowo większość jest żarówiasta <3 Oczywiście jak zwykle zdjęcia przekłamują te kolory, dlatego na żywo kolekcja robi niesamowite wrażenie, bo odcienie idealnie do siebie pasują.
Dziś na tapetę bierzemy Summer Fling - pomarańczowo-różowy, brzoskwiniowy neon. Pierwsza myśl: znam ten kolor! i od razu z szuflady wyciągnęłam Push The Limit. I rzeczywiście w butelkach są niemal identyczne, ale to co je różni to zupełnie inne wykończenie, a co za tym idzie trochę inny efekt na paznokciach. Push The Limit jest przede wszystkim podbity bielą, kredowy i przez to bardziej nasycony, daje po oczach, ma też ciut mniej różowych tonów. Natomiast Summer Fling jest żelowy, bardziej transparentny, na paznokciach wypada lżej formułowo, choć też mocy mu nie brakuje, oj nie :) Dużo będzie zależało od ilości warstw, które nałożymy, trochę inaczej też będzie wyglądał na płytce paznokcia i mlecznym wzorniku, którego użyłam do porównania, no ale jakiś tam pogląd różnicy jest. Na wzorniku oba w dwóch warstwach. Widać też, że PTL wysycha do satyny, a SF do błysku. Także jeśli ten kolor wam się podoba, to możecie się zastanowić jaką formułę do malowania wolicie.
Malowanie Summer Fling jest bardzo przyjemne, nie smuży, ładnie się rozprowadza. U mnie tylko był problem z końcówkami jak zwykle, na zdjęciach są trzy warstwy bez topu i nadal je lekko widać, ale myślę, że na wielu innych paznokciach nawet dwie warstwy będą ok.
Trochę się zdziwiłam, bo w butelce zauważyłam kilka bąbelków powietrza i potem w trakcie malowania czasem przenosiły się na paznokcie, musiałam je pędzelkiem "zbijać". Teraz znowu nic nie widać w butelce, może już "wyszły" i mam nadzieję, że sytuacja się nie powtórzy, ale na wszelki wypadek lepiej malować ostrożnie. Wysycha do błysku, ale nie jakiegoś mega, więc top coat pewnie by go jeszcze upiększył :)
Wspomnę jeszcze, że uwielbiam te nowe pędzelki Orly, dla mnie idealne :)
Kolor niestety trudny do fotografowania, ale jest świetny, lato przybywaj :D bo na wiosnę w tym roku to chyba nie ma co liczyć...







Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię.



wtorek, 30 sierpnia 2016

Orly Summer Sunset

Witam się po przerwie i zabieram za zaległości :)
Dziś prezentuję drugi pomarańczowy odcień z kolekcji letniej PCH Orly. To dość oryginalny lakier, jasna pomarańczowa żelkowa baza i mnóstwo drobinek, które są nieco duochromowe złoto-różowe. Drobinki są dobrze widoczne, nie znikają, a nadają całości ciekawego wyglądu, bo czasem ta poświata przybiera właśnie różowawy odcień. Trudno na zdjęciach oddać jego urok, ale to świetny letni lakier :) Można go z pewnością określić jako neonowy, jest wyrazisty, ale nie świeci aż tak jak choćby róż, żółty czy ten drugi pomarańcz z PCH.
Malowanie z racji żelkowej bazy i drobinek jest przyjemnością, nie sprawia żadnych trudności, nie ma się tu zupełnie czego obawiać. Aczkolwiek ja mam jeden problem z tym osobnikiem - krycie. Dziewczyny piszą, że wystarczają im dwie warstwy. Owszem lakier u mnie po dwóch warstwach wyglądał ładnie, nie ma smug ani nic z tych rzeczy, ale... moje białe końcówki były bardzo widoczne. Wolny brzeg zakryła dopiero czwarta warstwa :( I to na żywo, bo na zdjęciach nadal potrafiły się nieco ujawnić. Dodam jeszcze, że z każdą warstwą odcień się nieco zmieniał na bardziej pomarańczowy. Poza kryciem nie mam zastrzeżeń. Nie wysycha do satyny jak poprzednicy, ma lekki połysk. Na pewno jeszcze lepiej wyglądałby z topem, ale z racji warstw nie chciałam już dokładać kolejnej. Czyli na zdjęciach widzicie cztery warstwy bez topu. 
Ciekawa jestem czy wam się spodoba ten okaz :)




Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moja opinię.

poniedziałek, 18 lipca 2016

Orly Life's A Beach + trzecie urodziny bloga!

Siemka :) Czy tylko mi dni ostatnio tak szybko uciekają?! A tak się składa, że akurat wczoraj temu oto miejscu stuknęły 3 lata :) Tyle już Color Forever istnieje w blogosferze. Dziękuję wszystkim odwiedzającym i komentującym, bo tylko z wami możliwe jest istnienie tego bloga :) Mam nadzieję, że jeszcze niejedne urodziny przed nami ;)
Dziś pokażę kolejny lakier z letniej kolekcji PCH od Orly - Life's A Beach. Muszę przyznać, że to największa pozytywna niespodzianka tej kolekcji! Po pierwszych swatchach mnie nie zachwycił biorąc pod uwagę resztę kolekcji, po zobaczeniu w butelce było już dużo lepiej, ale dopiero nosząc go na paznokciach dosłownie się zakochałam :) i ten mega pomarańczowy neon ma spore szanse zostać moim ulubieńcem PCH. Tak w ogóle to powiem wam, że to chyba jeden z najbardziej neonowych neonów jakie mam w swoim niemałym zbiorze, po prostu świeci w ciemności! Tzn to nie lakier z tych świecących nocą, ale jest taką żarówą, że widać go nawet po ciemku :D Odcień tego pomarańczu jest cudny, dość ciemny i taki "sztuczny" co uwielbiam w neonach :) Na samym początku myślałam, że to może być coś w stylu Orange Punch, ale nie nie :) Tamten wypada przy tej żarówie cieplej, słabiej, jest bardziej zgaszony.
No i do tego świetna aplikacja. Konsystencja kremowo-żelowa, jak to u Orly bywa dość często, na pewno nie kredowa, więc nie ma mowy o smużeniu :) Ja malowałam nim podczas upałów i nieco gęstniał w trakcie malowania, ale jeśli malujemy w miarę szybko to nie powinien sprawić problemów. Kryje idealnie po dwóch warstwach, więc to wszystko jak na taki neon to duży plus :) Wysycha do satyny, która w tym konkretnym lakierze o dziwo mi się bardzo podobała, choć z topem także super wygląda :) W tym poście zobaczycie go w obu wersjach. 
Co o nim myślicie? :)







Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię.


poniedziałek, 21 marca 2016

Orly Trendy

Hej hej :)
Pewnie większość z was natknęła się już gdzieś w blogosferze na zdjęcia wiosennej kolekcji Melrose :) Jak zwykle kolory cudne, ja jestem (po raz kolejny zresztą) zachwycona doborem lakierów :) Nie ma tu żadnego, który by mi się nie podobał, ale oczywiście są i faworyci. Na pierwszy rzut oka najbardziej zachwyciły mnie Trendy i Vintage, ale to nie dziwota znając moje upodobania do neonów i pastelowych neonów ;) Zobaczymy czy w trakcie ich używania coś się w moim rankingu zmieni :D
Dlatego właśnie zaczynam od Trendy, a dodatkowo taki głos się pojawił pod zdjęciem kolekcji na Instagramie :) Jeśli, któregoś jesteście szczególnie ciekawe dajcie znać w komentarzach :) Trendy to różowo-brzoskwiniowy neon, dość pastelowy, z dodatkiem wielu małych srebrnych płateczków, coś jak zmielone flakies. Kolor cuuuudo i co najlepsze - jeszcze takiego nie miałam :D Najbliżej mu do Color Club East Austin, ale ten jest delikatniejszy i mniej pomarańczowy. Niestety uważam, że dodatek drobinek to niewypał. W butelce owszem wyglądają bardzo ładnie, ale na paznokciu praktycznie ich nie widać, tzn nie upiększają, a sprawiają niepotrzebne małe problemy. 
Jak jest z aplikacją? wcześniej czytałam, że dość tragiczna, ale ja na szczęście nie mam aż tak negatywnych wrażeń. Najpierw butelkę z lakierem porządnie zrolowałam, może to tak podziałało? O dziwo, lakier nie smużył zbytnio, malowało mi się dość dobrze, ale psują efekt, nie chcą się ładnie poziomować, podczas wysychania robią jakby kaszkę mannę :/ Próbowałam nakładać cieńsze i grubsze warstwy i w tym przypadku (wyjątkowo) wolałam dwie takie nieco grubsze niż trzy cieńsze. Ja na tej ręce zaczęłam od cieńszych, więc musiałam dać trzy - tyle na zdjęciach, ale bardziej byłam zadowolona właśnie z dwóch grubszych na prawej dłoni. Jakoś te płatki się wtedy ładniej z bazą układają. Ale i tak żeby jedobrze wygładzić musiałam dać aż dwie warstwy topu (Sally Hansen Diamond Flash). Zmywa się także niełatwo, może nie jak brokat, ale i tak jest uparty. Teraz rozumiecie dlaczego to dla mnie nietrafiony dodatek - wymagań wiele, a korzyści mało, jak już się męczymy, to mógłby być chociaż widoczny. Zresztą tak genialny kolor zostawiłabym po prostu bez niczego ;)
Jak widać lakier ideałem nie jest, ale mi ten kolor wynagradza wszystko, jest cudny :) Nie wiem jak wyjdzie na waszych ekranach, bo u mnie na komputerze mocny neon, a na telefonie prawie wcale, oszaleć z tym można :D









Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię.

piątek, 23 października 2015

Orly Push The Limit

Lato w tym roku minęło mi tak szybko, trochę jakby obok mnie... Niestety nie zdążyłam pokazać całej letniej kolekcji Adrenaline Rush. Mimo, że był post o cudnym atramencie i zdobienie z wszystkimi lakierami czuję wieelki niedosyt :) Niektóre z pozostałych kolorów nosiłam, ale nie doczekały się zdjęć, dlatego teraz nadrabiam zaległości, bo tak nie może być! Wiem, że wiele z was nie uznaje takich kolorów jesienną czy zimową porą, natomiast mi to zupełnie nie przeszkadza i często gęsto noszę lakiery totalnie niedopasowane do pory roku :D
Dziś Push The Limit, który towarzyszył moim paznokciom podczas wakacji nad morzem ;) To najbardziej neonowy lakier w całej kolekcji, to taki prawdziwy prawdziwy neon, świecąca żarówa :D Kolor pomarańczowy, ale z dość sporą dawką różu :) Mam sporo neonów w podobnej tonacji, ale ten żadnego nie powiela, jest ciemniejszy i mocniejszy, bardziej nasycony. Chyba nie muszę dodawać, że go uwielbiam? :D
Aplikacja jak na taki lakier dobra, może nawet bardzo dobra :) Nie jest tak bardzo kredowy jak np. pastelowo-neonowe Chinki. Ten nie smuży aż tak, choć polecam malować szybko i sprawnie, bo dość szybko zastyga. Kryje idealnie już po dwóch warstwach :) Wysycha do satyny, ale u mnie na zdjęciach widzicie go w wersji z warstwą topu.
Zrobiłam zdjęcia w różnym świetle, w miarę dobrze widać jak się zmienia jego moc :)









Lakier otrzymałam od Orly Beauty, lecz nie wpływa to na moją opinię.

wtorek, 13 października 2015

Orly Freestyle

Cześć :)
Tym pięknym lakierem zaczynam przedstawianie jesiennej kolekcji Orly - In The Mix :) Kolekcja skomponowana świetnie (jak dla mnie kolejny raz!), bo mamy tu trzy bardziej stonowane kolory: niebieski, granat, fiolet oraz trzy kolorowe i wesołe: koral, róż i wielokolorową mieszankę brokatu :)
Dziś Freestyle, który totalnie mnie oczarował! Będą zachwyty :D Niby koralowych lakierów mi nie brakuje, ale ten jest jeszcze inny od wszystkich :) 
Przede wszystkim jest bardzo zmienny i nieokreślony. Kolor czasem bardziej różowy, czasem bardziej pomarańczowy. Raz bardzo intensywny, niemalże neonowy, a za chwilę w innym świetle już znacznie delikatniejszy, dlatego mimo wszystko nie kwalifikuję go jednoznacznie jako neon. Na zdjęciach wyszedł dość dobrze, oczywiście biorąc pod uwagę tę jego zmienność :) Wydaje mi się, że to też lakier, który będzie się nieco różnił na danym odcieniu skóry. Ja muszę (nieskromnie) powiedzieć, że do mojej chyba się wpasował idealnie, bo nie mogłam się napatrzeć na własne paznokcie :D Dawno mnie tak zwykły kremowy lakier nie zachwycił.
I jeszcze strona techniczna, której również nie mam nic do zarzucenia. Ciekawa formuła, jakby kremowo-galaretkowata, ale dobrze kryjąca. Dwie warstwy, które widzicie na zdjęciach są idealne. Bez topu, wysycha w sumie do ciekawej postaci, bo nie jest to na pewno satyna, połysk niby jest spory, ale jednak taki troszkę inny, może zobaczycie to na zdjęciach, bo trudno to opisać :) Aplikacja w porządku, nie jest trudnym lakierem, aczkolwiek szybko zasycha w trakcie malowania, dlatego nie można się z tym zanadto bawić. Czas schnięcia przeciętny.
Czy ktoś go uwielbia tak jak ja? :D












Lakier otrzymałam od Orly Beauty, lecz nie wpływa to na moją opinię.

środa, 9 września 2015

Golden Rose Holiday 77

Hej :)
Dziś kolej na następny kolor z nowych neonowych piasków w serii Holiday. Jednak czy to naprawdę neon? Według mnie, po głębszym zastanowieniu, jednak nie. Co prawda widać, że ten kolor bardzo chce nim być, ale jednak do końca nie wychodzi. W sumie nie ma tego złego, bo i tak jest bardzo soczysty i wesoły :) Na dodatek ten ma inne wykończenie niż różowy poprzednik - jest piaskiem brokatowym, a te lubię najbardziej :D Tu już dokładnie na paznokciach możemy dostrzec większe i mniejsze złote drobiny :) Dla mnie połączenie idealne z tą "marchewkową" bazą! Wiem, że nie każdy lubi pomarańczowe lakiery tak ogólnie, ale dla tych lubiących jest to myślę ciekawa propozycja.
Malowanie jest bajeczne, bardzo lubię ten pędzelek, a formuła nie sprawia żadnych problemów. Co do krycia - baza jest lekko żelkowa i dlatego na moich zdjęciach widzicie trzy warstwy, ale dwie też wyglądały dobrze. Po dwóch moje końcówki były minimalnie widoczne, dlatego dołożyłam jeszcze cieniutką warstwę. Schnie piorunem, więc to nie problem :)
Lakiery dostępne oczywiście na wyspach GR oraz w sklepie internetowym, a sugerowana cena to 12, 90 zł za 11,3 ml :)
Tak jak wspominałam wcześniej, ten lakier również ma napis na butelce, że jest przeznaczony do sztucznych paznokci.
Jak wam się podoba? :)








Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię,



środa, 29 kwietnia 2015

Orly Life's A Peach

Cześć :)
Można w pewnym sensie powiedzieć, że ten lakier to brat Orange Sorbet, który już pokazywałam :) 
Odcień oczywiście jest inny, kolor jaśniejszy, no i tam shimmer był złotawy, a tu srebrny... ale mimo wszystko to ten sam typ lakieru. 
Ten ma ładny, średniociemny kolor pomarańczowy, odrobinę wpadający w brzoskwiniowe tony. Formuła taka ni kremowa, ni żelkowa. Shimmer jak w poprzednim - bardzo drobny, frostowy, ale pociągnięcia pędzla są mało widoczne, co powinno być widać na ostatnim zdjęciu :) Daje za to charakterystyczną połyskującą poświatę. 
Na początku może lekko smużyć, ale to się wyrównuje z kolejnymi warstwami, a poza tym aplikacja nie sprawia trudności. Krycie średnie - u mnie widzicie trzy warstwy bez topu. 

Całość dla mnie daje całkiem smakowity efekt :) 





Lakier otrzymałam od Orly Beauty, lecz nie wpływa to na moją opinię.

niedziela, 26 kwietnia 2015

Wibo Candy Shop 1

Hej hej :)
Dziś pokazuję lakier już niedostępny na sklepowych półkach, ale skoro pomalowałam no to jest :)
To uroczy brzoskwiniowy piasek, bez drobinek brokatu i innych dodatków. Nie jest takim "suchym" piaskiem jakie chyba najbardziej lubię, ale nie jest też z tych całkiem błyszczących. Baza coś tam połyskuje, ale wg mnie i tak wygląda dobrze całościowo :) Zresztą sposobem na te lekko błyszczące piaski może być... gąbka! :) taka jak do gradientu. Jeśli za jej pomocą naniesiemy piasek tak jakby "stemplując" możemy uzyskać efekt lekko lub nawet bardzo chropowaty, bardziej matowy, w zależności ile razy tę czynność powtórzymy. 
Aplikacja bezproblemowa, do krycia jak na zdjęciach potrzebowałam dwóch warstw. Szybko schnie i łatwo się zmywa :) 
Mi się bardzo podoba, kolor ma przesłodki - idealny na ciepłe dni :))






niedziela, 29 marca 2015

Orly Orange Sorbet

Hej hej :)
Dziś lakier, który myślę, że nie wszystkim przypadnie do gustu. Łączy dwa elementy, które nie są raczej najbardziej popularne czy lubiane. Kolor pomarańczowy i frostowe wykończenie. Mi akurat ani jedno, ani drugie nie przeszkadza, no może fanką frostów nie jestem, ale jeśli reszta lakieru, jego kolor mi się podoba to i wykończenie toleruję. 
Przy okazji może jeszcze napiszę, że rozróżniam i to bardzo dokładnie frost i perłę. A są osoby, które zwykły shimmer nazywają (o zgrozo) perłą. Według mnie frost to bardzo delikatny shimmer, który układa się w delikatne paski, zgodnie z pociągnięciami pędzla. ALE jest jeszcze kolorowa baza, kremowa czy żelkowa, która to częściowo kamufluje. Ponadto, odpowiednim malowanie można zrobić tak, że tych pociągnięć prawie nie widać. Natomiast typowo perłowy lakier to niemal same "smugi", pociągnięcia pędzla są bardzo widoczne, brak jakby tej bazy, w której są drobinki, jednym słowem masakra :D
Jest też kilka sposobów na frostowe i metaliczne (które też mają widoczne pociągnięcia pędzla) lakiery :) Można zmatowić topem - efekt bardzo ciekawy, "materiałowy" :) Drugi sposób - na lakier nałożyć matujący top, a na niego jeszcze zwykły błyszczący, to ciekawa sztuczka, która sprawia, że pociągnięcia pędzla znikają, mamy wrażenie jakby to był zwykły shimmer :) no i jeszcze można nałożyć ostatnią warstwę lakieru frostowego za pomocą gąbki makijażowej - pokazywałam coś takiego przy metalicznym Kiko, tutaj :)
No dobra, wróćmy do naszego Orlika :D
Spokojny pomarańczowy odcień, z lekką nutą różu, żelkowy. Do tego mikro pyłek, frostowy, w kolorze złotawym, który całości nadaje taki mokry, lśniący połysk. Przyznam szczerze, że w butelce mnie nie przekonywał, ale kiedy pomalowałam nim paznokcie stwierdziłam, że nie jest taki zły, a wręcz całkiem fajnie się w nim czułam! 
Maluje się nim bardzo przyjemnie, ale nie ma zbyt mocnego krycia. U mnie widzicie trzy warstwy bez topu, ale niewykluczone, że u kogoś byłaby potrzebna czwarta.
Zrobiłam zbliżenie, można zobaczyć, że naprawdę drobinki są mikroskopijne, a efekt frostowy delikatny.

A wy lubicie, tolerujecie frosty, czy omijacie szerokim łukiem? :)







Lakier otrzymałam od Orly Beauty, lecz nie wpływa to na moją opinię.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...