sobota, 28 lutego 2015

Live Love Polish: UNT Illusion

Hej :)
UNT Illusion to jasny, ciepły odcień fioletu, myślę, że śmiało można go nazwać wrzosowym. Nie jest taki zupełnie jaśniutki, ale też jeszcze nie podchodzi wg mnie pod średniociemny. Ma sporo różowych nut, jest delikatny, aczkolwiek czasem w odpowiednim świetle nabiera trochę mocy. Świetny wiosenny kolor, choć latem do opalonej skóry też będzie idealny :)
Z wszystkich dotychczasowych UNT to właśnie ten jest najbardziej rozbielony/kredowy, myślę, że jego już można określić pastelem, choć znam oczywiście bardziej kredowe lakiery. Ten jest taki umiarkowany, stąd i aplikacja nie była uciążliwa, była w porządku. Formuła nie jest gęsta ani smużąca, za to krycie jest dobre, może nawet bardzo dobre, bo dwie warstwy, które widzicie bez topu są zupełnie wystarczające :)
Kolejny fajny lakier UNT, który można znaleźć na Live Love Polish :)





Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię.

czwartek, 26 lutego 2015

Live Love Polish: Saran wrap nail art

Hej hej :)
Dziś mój debiut w pewnej technice zdobienia paznokci, a mianowicie chodzi o saran wrap. Metoda znana i lubiana, jak się okazało również prosta i szybka - nie wiem czemu tyle zwlekałam z jej wypróbowaniem :D
Użyłam dwóch lakierów UNT z ostatnich postów, wydaje mi się, że fajnie do siebie pasują :) Efekt kojarzy mi się trochę z ogniem, ale akurat nie było to zamierzone :D
Pewnie większość wie na czym polega saran wrap, ale w skrócie napiszę. Malujemy paznokcie kolorem bazowym (u mnie koral) i czekamy, aż dobrze wyschnie. Następnie malujemy warstwę drugim kolorem (pomarańczowy), ale tylko na jednym paznokciu. I tu zaczyna się zabawa. W międzyczasie przygotowujemy sobie kilka kawałków bezbarwnej folii spożywczej. Z tych kawałków robimy kulkę, czyli folię należy zmiąć, tak by powstały na niej nieregularne "zgrubienia". I taką kulką kilka razy ciapiemy na mokrym lakierze na paznokciu - folia go częściowo zbiera, tworząc plamki z bazowego koloru :) powtarzamy z resztą paznokci i gotowe :) Ja oczywiście wykończyłam mani topem.
Jedną kulką folii robiłam jeden lub dwa paznokcie. Drugi lakier nie musi być nałożony idealnie jednolicie (bez smug), to nie ma większego znaczenia, za to radziłabym malować tak, żeby nie zostawiać niedomalowanych boków i przy skórkach.
Metoda daje spore możliwości, zarówno w doborze kolorów, jak i plamek, bo możemy je robić różnie w zależności od stopnia zmięcia kulki i ilości powtórzonych odbić na paznokciu. Ja na pewno będę jeszcze eksperymentować :)
Jeśli macie jakieś wątpliwości czy pytania to oczywiście odpowiem w komentarzach :)

Użyłam:
koralowy - UNT Key To Success
pomarańczowy - UNT On The Horizon
top coat

 






poniedziałek, 23 lutego 2015

Live Love Polish: UNT Key To Success

Hej :)
Pokazywałam już kilka lakierów UNT, mam jeszcze trzy kolejne, ale chyba ten będzie faworytem :D Może dlatego, że dawno takiego odcienia nie nosiłam i zatęskniłam, a może po prostu dlatego, że uwielbiam wszelkie możliwe odcienie czerwieni ;)
UNT Key To Success to prześliczny koralowy lakier. Taka mieszanka jaśniejszej czerwieni z odrobiną różu, pomarańczu. Soczysty, widoczny, ale nie przesadnie jaskrawy. Kolor jest dobrze oddany na zdjęciach,  zwłaszcza na drugim. Jedynie mam wrażenie, że na żywo jest ciut jaśniejszy, minimalnie rozbielony, bardziej tak jak na zdjęciach wyszła butelka :) Przypomina mi nieco mojego ulubieńca Orly Teeny Bikini, choć są inne. No dla mnie jest cudny, świetnie mi się go nosiło :)
Aplikacja również rewelacja, pod tym względem jest najbliższy The Frog Prince. Bardzo przyjemna kremowa formuła, maluje się jak po maśle. Jedna warstwa wygląda bardzo dobrze, nie ma smug, ale końce delikatnie prześwitują. Po dwóch warstwach jest już perfekt :) Właśnie dwie warstwy bez topu widzicie na zdjęciach, z tym, że nie wiem czemu, ale na zdjęciach wychodzi bardziej transparentny i zarazem ciemniejszy, o czym już wspominałam. Schnie fajnie i ma ładny połysk, więc top można sobie darować, choć jak ktoś lubi to też nie zaszkodzi ;)
Do kupienia na Live Love Polish :) Przypominam o kodzie zniżkowym COLORFOREVER :)

 





Lakier został mi wysłany do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię.

środa, 18 lutego 2015

Live Love Polish: UNT On The Horizon

Cześć :)
Mam kolejny lakier w optymistycznym kolorze, trzeba przywoływać wiosnę, a co! :) Tym razem będzie to kolor pomarańczowy.
Lakier to UNT On The Horizon, oczywiście ze sklepu Live Love Polish, gdzie akurat jest w promocji :) Nie jest to pomarańcz typowy - ciemny, ani też pastelowy rozbielony. Jako, że pojęcie koloru brzoskwiniowego jest dość szerokie, to myślę, że można go do tej grupy zaliczyć. Jest cholernie trudny do złapania na zdjęciach, wychodzi bardzo przekłamany. Poprawiłam kolor w miarę możliwości, myślę, że teraz jest całkiem ok, ale stuprocentowego przekonania nadal nie mam. Patrzę na dłonie i na monitor i sama już nic nie wiem :D Tak czy siak podoba mi się, też dlatego, że jest taki zmienny.
Jest bardzo podobny do tego Rimmela, ale jednak Rimmel jest ciut jaśniejszy, delikatniejszy i z kropelką różu więcej.
Tym razem trochę słabsze krycie, ogólnie formułą najbardziej przypomina mi Cali Dreams, oba są takie trochę bardziej transparentne, mniej kremowe i schną ciut wolniej niż pozostałe UNT, którymi do tej pory malowałam Na zdjęciach widzicie trzy warstwy bez top coatu, ładnie błyszczy sam :) Raczej nie smuży i ładnie się poziomuje. Znowu w pędzelku były 2-3 zmierzwione włoski, ale po wyrwaniu pęsętą jest ok :D

Nosicie pomarańczowe lakiery? :) mam wrażenie, że to mało popularny kolor na paznokciach...





Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię.

poniedziałek, 16 lutego 2015

Golden Rose Nail Expert Smoothing Base Nail Foundation + aktualizacja po 8 miesiącach

Hej :)
Dziś kolejna recenzja produktu z nowości pielęgnacyjnych Golden Rose. Z racji, że mam trochę wgłębień na paznokciach, ucieszyłam się, że ta baza trafiła w moje ręce. Nie mam doświadczenia z bazami typowo wygładzającymi, ta jest moją pierwszą, więc nie odniosę się do innych preparatów tego typu.
Opis ze strony producenta:   
Kompleksowa i zaawansowana formuła składników mineralnych oraz  roślinnych komórek macierzystych zapewnia aksamitny i gładki wygląd Twoich paznokci. Dzięki zawartości minerałów preparat zakrywa w jednej chwili rysy i niedoskonałości na powierzchni paznokci. Zaawansowana formuła opatentowanych składników zawierających antyutleniacze, witaminy (E, C), komórki macierzyste róży i gruszki wspiera procesy anty-utleniania i zatrzymuje przedwczesne ubytki keratyny. Pokrywa przebarwienia i zażółcenia paznokcia. Nadaje im zdrowy wygląd. Zapewnia gładką warstwę i przedłuża trwałość nałożonego lakieru.
Sposób użycia:
Nakładać na czyste i niepomalowane paznokcie.
Nakładać jedną warstwę jako baza pod lakier chroniąca paznokcie i wyrównująca ich powierzchnię.
Nakładać dwie warstwy na niepomalowane paznokcie aby uzyskać naturalny efekt.

To teraz coś ode mnie. Już teraz napiszę, że baardzo polubiłam tę bazę, a stosuję ją mniej więcej od początku stycznia pod każdy manicure :)
Ma różowo-mleczny kolor, nałożona na paznokcie jedną warstwą jest bardzo lekko widoczna, ale jednak już sprawia, że paznokcie wyglądają jakoś tak po prostu lepiej. Co do wygładzania - jak widać na zdjęciach, jedna warstwa nie wyrównuje idealnie wszystkich wgłębień, (nie wiem czy jakaś baza u mnie byłaby w stanie to zrobić, do tej pory nie udało się to żadnej), ale mimo to, jest to wystarczające wygładzenie pod lakier. Jednak baza ta ewidentnie ma w sobie coś wygładzającego, nie wiem jak to określić, ale daje wrażenie takiej twardej powłoki, grubszej niż inne bazy, ale bez obaw - tak naprawdę nie wygląda grubo. Od pierwszego użycia polubiłam ten efekt.
Ma przyjemną konsystencję, maluje się w porządku. Szybciutko wysycha i nie smuży. Również dobrze się maluje lakierem po niej, to też istotne. Co ciekawe wydaje mi się, że dzięki niej brokaty zmywają się ciut łatwiej, może drobinki nie wżerają się tak w płytkę.
Jeśli chodzi o trwałość lakierów na niej to jest dobrze, z tym, że jak już nieraz pisałam, ja na to nigdy nie narzekam, niezależnie od lakieru czy bazy. Ale mogę stwierdzić, że na pewno w moim przypadku trwałości nie skróciła.
Czy chroni przed przebarwieniami? trudno mi się odnieść, bo i tak mam żółte paznokcie (lata malowania bez przerwy robią swoje). Ale odkąd ją stosuję nie zauważyłam jakiegoś nowego, ewidentnego zażółcenia- na ile to zasługa bazy, a na ile trafienia na niefarbujące lakiery - nie mam pojęcia :D
Jeszcze jedna ciekawostka - producent wspomina o zatrzymaniu ubytków keratyny. Coś w tym może jest... bo o ile nie mam problemów z łamliwością i rozdwajaniem paznokci, tak jeden kciuk jest wyjątkiem. Od jakiegoś czasu non stop mi się rozdwajał, odrastał, znowu rozdwajał i tak w kółko. A teraz zauważyłam znaczną poprawę :) nic innego nowego nie stosowałam, więc może ta baza mu pomogła? :)
Cena sugerowana to 12, 90 zł za 11 ml więc wg mnie przyzwoicie biorąc pod uwagę, że to dobry produkt. Wydajność póki co jest dobra, mam nadzieję, że konsystencja z czasem się nie zmieni za bardzo.
Podsumowując - z trzech otrzymanych produktów to mój ulubieniec i faworyt. Z wygładzeniem radzi sobie dobrze, choć nie jest ono stuprocentowe po jednej warstwie. Mimo to reszta jest bardzo na plus i to sprawia, że sięgam po nią przed każdym malowaniem, chociaż mam inną nową bazę, kupioną chwilę przed tą (Revlon). Tak mi po prostu przypadła do gustu :) dlatego polecam jeśli szukacie fajnej bazy.
A, że równowaga w przyrodzie musi być, niebawem recenzja najsłabszego ogniwa z mojej trójki...


AKTUALIZACJA
Witajcie :)
Nadszedł moment kiedy opróżniłam buteleczkę tej oto bazy niemal do cna, uznałam więc, że to idealna okazja do dopisania kilku słów.
Powtarzać się nie będę, bo działanie, które opisywałam wcześniej nie uległo zmianie, ale oczywiście warto napisać o wydajności. Bazy używałam od początku stycznia pod każdy manicure. Cały czas spisywała się dobrze, konsystencja stawała się nieco gęściejsza, ale nie powodowało to jeszcze żadnych problemów. Kiedy w butelce zostało ok 1/3 bazy aplikacja stała się już mniej fajna i wtedy lekko ją rozcieńczyłam i nadal używałam z powodzeniem. Po jakimś czasie, gdy produktu było już niewiele, dolałam rozcieńczalnika jeszcze raz i to wystarczyło na kilka użyć. Tym sposobem butelka została wykorzystana niemal w całości :) Oczywiście, że w późniejszej części ta aplikacja nie jest już tak fantastyczna jak na początku, ale dla mnie nie była jakaś niekomfortowa, bo przecież bym się z tym na siłę nie męczyła :) 8 miesięcy używania - to wg mnie świetny wynik! Nawet jeśli ktoś nie ma cierpliwości do rozcieńczania to nawet połowa tego czasu za niecałe 13 zł jest dobrą inwestycją.
Byłyście ciekawe jak baza zapobiega przebarwieniom, ale niestety nadal nie za bardzo potrafię to określić :( Fakt, że nie przypominam sobie by w tym czasie jakiś lakier zrobił mi kolorową masakrę na paznokciach, ale podejrzewam, że u mnie za żółkniecie odpowiada wieloletnie malowanie non stop, ale też, a może przede wszystkim- zmywacz. Miałam już ładną, naprawdę tylko lekko żółtą płytkę, kiedy zaczęłam robić swatche 24 wygranych Orlików. Akurat zbiegło się to z wykończeniem ulubionego zmywacza, który jak się okazało znikł też na półce w sklepie. Używałam więc tego co popadnie i co miałam w domu i nawet nie wiecie jak w ciągu kilkunastu dni paznokcie zżółkły! To był dla mnie dowód, że zmywacz ma jednak duże znaczenie, zwłaszcza przy dużej częstotliowści zmywania. Teraz na szczęście paznokcie wróciły do łagodniejszej żółci :) Na ile to zasługa tej bazy - nie wiem, ale myślę, że w jakimś stopniu na pewno pomaga. Jeśli mam podejrzenia, że jakiś kolor może zrobić masakrę używam podwójnej warstwy bazy.
Podsumowując - z bazą polubiłam się od początku i nie zawiodłam się na niej później :) Polubiłam się na tyle, że od razu zakupiłam kolejną butelkę :)
Jestem ciekawa jak u was sprawdziła się po dłuższym czasie, więc jeśli tylko chcecie podzielcie się wrażeniami w komentarzach :)






Produkt został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię.

piątek, 13 lutego 2015

Valentine's nails - gradient fading hearts

Hej :)
Mam nadzieję, że jeszcze nie macie przesytu jeśli chodzi o walentynkowe zdobienia :D bo i ja przygotowałam coś słodkiego... i to znacznie słodkiego ;)
Najpierw pomalowałam paznokcie na biało, a potem zrobiłam gradient za pomocą czterech różowych lakierów i to stanowi bazę zdobienia. Na samej górze różowo-biaława Maniurka, potem lekki różyk Lovely, potem średni róż Essence i na końcu taki fuksjowo-buraczkowy Bell. Niestety na zdjęciach te odcienie różu nie chcą wyjść tak jak na żywo... zwłaszcza najciemniejszy Bell wychodzi za jasno, albo wręcz czerwono, a do czerwieni to mu daleko :/ no trudno, musicie sobie wyobrazić, że kontrast tych róży jest trochę większy :)
Do tego dołożyłam serduszka, coś na wzór zdobienia, które czasem określa się jako fading dots :) serduszka malowałam sondą, a jakieś tam poprawki zrobiłam cienkim pędzelkiem. Na koniec top i gotowe... Opis krótki, a trochę mi się zeszło z tym mani :D 

Użyłam:
biała baza i serduszka - My Secret French Manicure 01
Essence Shopping Trip in Soho
Bell FC 307
top coat







środa, 11 lutego 2015

Live Love Polish: Green water marble decals

Hej :)
Lakierowe naklejki stają się coraz bardziej popularne, zwłaszcza te stempelkowe. A ja dziś pokażę zdobienie, w którym naklejki lakierowe połączone są z metodą water marble :) Widziałam juz takie kilka razy i strasznie chciałam spróbować.
Jak to się robi? Wszystko tak jak przy zwykłym water marble czyli woda, wkrapianie lakierów, mieszanie wymyślonych wzorów. I teraz zmiana - zamiast zanurzania paznokcia po prostu czekamy, aż nasz lakier zaschnie na powierzchni wody. To chwilę trwa, ale dokładnie nie powiem, bo nawet jakoś nie sprawdzałam, zresztą pewnie każdy lakier ma swoje tempo. Musimy wyczuć moment kiedy naklejka jest gotowa, jeśli wyschnie za mało powygina się nam w palcach, może nawet zniszczy, a jeśli za bardzo - będzie trudna do ułożenia na paznokciu. Ja zrobiłam takich naklejek kilka ( równocześnie w kilku kubkach, więc idzie sprawnie dość) i były różne, jedne cieńsze, inne grubsze... Jedną wyciągnęłam mniej zaschniętą i prawie bym ją zniszczyła, ale za to super się nakładała. Inne gorzej. Naklejki umieszczałam na wyschnięty lakier, który nosiłam wcześniej (miętowy UNT). Jeśli był problem z "przyklejeniem" brzegów używałam suszarki do włosów, pod wpływem ciepła naklejka miękła i łatwiej ją było dopasować. Pojawiło się niestety trochę bąbelków. Na jednym paznokciu zrobiłam próbę i pod naklejkę położyłam warstwę lakieru bezbarwnego, klei się niby lepiej, ale bąble były jeszcze większe. Na szczęście top idealnie je zakrył, nie są widoczne nic, a nic, nawet z bliska.
Naklejki w porównaniu z tradycyjnym water marble mają i plusy i minusy. Plusem na pewno jest możliwość większego zaplanowania konkretnych wzorów i ułożenia ich na paznokciach. Wycinamy, układamy jak nam pasuje. Drugi plus to większa czystość przy robieniu. I chyba tyle. Mam wrażenie, że zanurzanie może iść nawet sprawniej, fakt, czyszczenia więcej, ale teraz można użyć popularnych baz peel off, wraz z którymi szybko usuniemy lakier z palców. Nie pojawiają się bąble. Nie wiem czy jeszcze będę robić naklejki... choć w sumie z innymi lakierami może być nieco inaczej, można spróbować zrobić naklejki cieńsze/elastyczniejsze.
Jeśli macie jakieś pytania odpowiem w komentarzach :)
Za to samo mieszanie wodnych wzorków - ach uwielbiam :D efekty są tak nieprzewidywalne :) Ja użyłam trzech lakierów UNT w odcieniach zieleni. Na pierwszy rzut oka niekoniecznie do siebie pasują. Zwłaszcza delikatna, chłodna mięta do ciepłego i żywego "seledynu". Ale jest jeszcze najciemniejsza zieleń, która pasuje do obu. Zaryzykowałam i bardzo mi się ten efekt kolorystyczny spodobał, wyszło chyba dość ciekawie :) Na żywo (jak to bywa z zieleniami) paseczki są jeszcze wyraźniejsze, aparat zjadł trochę odcieni.

Co myślicie o tym mani? :)

Użyłam:
miętowa baza - UNT Jealousy
top coat







wtorek, 10 lutego 2015

Live Love Polish: UNT Jealousy

Cześć :)
Dziś znowu pokażę ładny kremowy lakier UNT :) Nosi nazwę Jealousy i jest bardzo przyjemną miętą. Jasną, bardziej zieloną niż niebieską i taką spokojną. Nie ma w sobie dużo bieli, więc nie razi z daleka, wygląda dość subtelnie. To stonowany odcień, ale nie jest też przybrudzony. Chyba pierwsze zdjęcie najlepiej oddaje kolor :) Wykończenie nie jest dla mnie zbyt pastelowe, raczej po prostu kremowe.
Bardzo mi się spodobał.
Również aplikacja jest dobra. Formuła w zasadzie jeszcze inna niż w poprzednich zielonych. Ten chyba był troszkę rzadszy, ale poza tym rozprowadza się równomiernie i dobrze kryje. U mnie widzicie dwie warstwy, bez topu. W przypadku bardzo cienkich warstw mogą być potrzebne trzy. Czas schnięcia też na plus.
Dostępny na Live Love Polish :) 

Lubicie miętusy lub ich konkretne typy? :)










Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię.

czwartek, 5 lutego 2015

Live Love Polish: Pretty & Polished Carmel Apple Pie

Hej! :)
Niesamowicie pyszna nazwa lakieru, ale i sam lakier znowu fantastyczny :D 
Pretty & Polished Carmel Apple Pie to mój pierwszy termiczny lakier. Termiczny tzn, że ma dwa odcienie, które się ukazują w zależności od temperatury otoczenia :)
Ten w temperaturze domowej jest ślicznym beżem z maleńką nutą różu i z mnóstwem naprawdę ślicznych złotych drobinek :) zrobiłam jedno zbliżenie, żeby je było lepiej widać. Na paznokciu nie giną, są widoczne.
Zimna odsłona lakieru to ciepły róż, coś jak zmiksowane truskawki ze śmietaną ;)
Jak się zachowuje? tak jak napisałam, w domu lakier jest cały czas beżowy. Po wyjściu na zewnątrz od razu zaczyna się zmiana koloru na wolnym brzegu, który wystaje poza ciepły palec. Potem róż sięga coraz dalej, dalej, aż w końcu beż znika zupełnie. Oczywiście jest to jednoznaczne z marznięciem dłoni, więc tempo tego zjawiska może być u każdego inne :) Co ciekawe po włożeniu dłoni na chwilę do kieszeni kurtki znowu paznokcie robią się beżowe i zabawa zaczyna się od nowa :D Jest jeszcze odwrotna wersja - gdy mamy zimne dłonie i wejdziemy do ciepła to tylko wolny brzeg jest beżowy dopóki reszta się nie zagrzeje. Dla mnie jest to coś extra, piękne kolory, które do siebie pasują, drobinki, ładne przejścia, wszystko działa jak należy :)
Aplikacja jest bardzo przyjemna, bezproblemowa. Jedynie krycie jest nienajlepsze. Tu widzicie 3 warstwy i lekko prześwitujące końce, ale szczerze powiem, że aparat to podkreślił - na żywo było to mniej widoczne. 
Na początku schnięcie wydaje się średnie przez taką jakby klejącą warstwę, ale nie ma ogólnie problemów, żeby całość nie chciała wyschnąć. Przez drobinki nie ma sam z siebie tafli, dlatego ja pokazuję go w wersji z topem, choć i bez niego wygląda ciekawie, szkoda, że nie wpadłam na to, żeby zrobić zdjęcie .
Chyba tyle gadania, pora na zdjęcia :)

Do kupienia na Live Love Polish :)
Jak wam się podoba?








  


Lakier został wysłany mi do recenzji, lecz nie wpływa to na moją opinię.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...